Co się dzieje w Galerii Łomianki?
1 grudnia 2022Powołany do życia w 2012 projekt nowoczesne i ekologicznej Galerii Łomianki liczy sobie obecnie już siedem lat, ale wciąż prężnie się rozwija i nie ustępuje konkurencji. Oferta galerii...
W każdym dużym mieście powstają liczne galerie handlowe, które są niczym kura znosząca „złote jaja”. Pełne kondygnacje wciąż potrącających się potencjalnych klientów , są zwiastunem dobrego utargu.
Jedni śpieszą do konkretnych butików, nie zwracając uwagi na otoczenie , inni wręcz przeciwnie zatrzymują się przed każdą kolorową witryną. Cały ten intrygujący obrazek można by porównać do odrębnego miasteczka, tętniącego swoim indywidualnym życiem.
Dlaczego w warszawskiej galerii handlowej „modo” jest inaczej?
Z jakiego powodu nie widać tam żywej duszy? Jedynymi osobami są właściciele wyszukanych sklepów oraz plastikowe manekiny, które zamiast przyciągać tłumy konsumentów straszą swym żałosnym wyglądem. Niczym zjawy dosłownie dwie osoby wyłaniają się na końcu alejki o symbolu „c”. Są nimi znudzone ekspedientki z sąsiadujących sklepików. Widok godny pożałowania. Jeszcze nigdy nie widziałam by grycan był tak opustoszały, przecież to jedna z najbardziej markowych lodziarni. Galeria „modo” raczej nie przyciągnie dziś konsumentów, gdyż nawet kebab należy sam do siebie.
Zero, nic, żadnego handlu. Nowo otwarta galeria miała być jedną z najbardziej elitarnych. Nie widać w niej sklepów ccc, reserved, orsay, czy h&m. Powszechnie wiadomo, że to dzięki tzw. Butikom i restauracjom sieciowym interes się kręci. To właśnie one są motorem handlu w każdej galerii. Przeciętny konsument nie zajrzy do sklepu paprocki&brzozowski. On nie oczekuje osobliwych i wyjątkowych rozwiązań z górnej półki, tylko pragnie zakupić najzwyklejszy ciuch w którym będzie mógł chodzić po ulicach. Inny pasaż miał przyciągać spojrzenia na ogół cieszącymi się popularnością butikami monnari, baldowski, pierre cardin oraz wólczanka.
Zamiast spektakularnego zwycięstwa odniósł szczególną porażkę. Strefa pop też miała zachęcać przystępnymi cenami. Odpowiedź na to nieudane przedsięwzięcie jest prosta. Towar z najwyższych półek o wygórowanych cenach nie sprzeda się w żadnej galerii handlowej, to nie produkt pierwszej potrzeby. Co innego sieciowe, niedrogie butiki, w których przecena goni przecenę. Dzięki temu np. Orsay odwiedza tysiące młodych klientów.
Komentarze